Seat Leon Cupra trzeciej generacji zadebiutował na rynku w 2014 roku, w podobnym czasie jak Golf GTI siódmej generacji oraz Octavia RS. O ile siostrę z Czech i brata z Niemiec w tej wersji (bo jest dostępna jeszcze czteronapędowa, trzystukonna odmiana R stojąca na szczycie gamy) możemy uznać za to spokojniejsze, bardziej poukładane rodzeństwo, tak hiszpański temperament w przypadku Cupry mocno daje o sobie znać, nie tylko ze względu na czerwony lakier. Do wyboru były dostępne dwie odmiany: słabsza, o ile można użyć takiego słowa, 265-konna (CJXA) sprzężona tylko ze skrzynią manualną oraz nadwoziem 3d oraz mocniejsza, 280-konna (CJXE) dostępna zarówno z manualem jak i DSG, w nadwioiu trzy lub pięciodrzwiowym. Duża moc jednostki napędowej i wysoki moment obrotowy (w przypadku naszej Cupry 280 – 350 Nm) wymusiły zastosowanie mechanizmu różnicowego o ograniczonym uślizgu. Rozwiązanie to ma znacznie zwiększać przyczepność przednionapędowego hot-hatcha. W celu poprawienia precyzji prowadzenia, Cuprę wyposażono w progresywny układ kierowniczy oraz opcjonalnie w zawieszenie DCC. Zarówno z automatem jak i skrzynią manualną Seat obiecuje przyśpieszenie do 100km/h na poziomie poniżej 6 sekund oraz prędkość maksymalną ograniczoną elektronicznie do 250km/h. 350 Nm maksymalnego momentu obrotowego jest dostępne od 1750 aż do 5300 obrotów na minutę, zapewniając imponującą siłę ciągu i elastyczność podczas wyprzedzania. Sportowe przyspieszenia są możliwe dzięki zastosowaniu zaawansowanej turbodoładowanej jednostki 2.0 TSI z podwójnym wtryskiem paliwa. To tyle z teorii. Do nas samochód trafił na montaż dedykowanego układu wydechowego wraz z czterema końcówkami, dodatkowo barwionymi termicznie które przypominają wizualnie wydech z Golfa mk7 R.
Złoty polski
Euro