Co by nie mówić, niezależnie od wszystkiego Mustang to jedna z największych ikon motoryzacji. Nikt nie powinien się obrazić za ustawienie tego pony cara w jednym rzędzie wśród takich legend jak Porsche 911, Fiat 500 czy Mini (te z lat ’60 rzecz jasna). Pierwsza generacja debiutująca w 1964r. powstała jako odpowiedź na rosnące zapotrzebowanie na niewielki i niedrogi samochód o sportowym charakterze wynikające z potrzeb rynku (dorastające pokolenie urodzonych po II Wojnie Światowej).

Do naszego warsztatu trafił egzemplarz piątej generacji, wyposażony w podstawową V6 o mocy 305KM, sprzężony z automatyczną skrzynią. Owszem, samochód nie zapewnia najbardziej szalonych doznań w czasie jazdy ale w przypadku tej wersji nie o to chodzi. „Amerykański cruser” powstał z myślą o przemieszczaniu się na długich dystansach po drugiej stronie Atlantyku, i taki też jest jego charakter. Spokojny, leniwy i nieco kanapowaty. Ma się przede wszystkim łatwo i komfortowo prowadzić, nie absorbując przy tym za bardzo kierowcy. I w tej roli sprawdza się doskonale. Widzielibyśmy dodatkowo jedynie otwierany dach, który idealnie wpasowałby się w amerykański klimat tego Mustanga i w obecnej aurze sprawdziłby się doskonale. W dodatku pozwoliłby jeszcze lepiej usłyszeć rezultaty naszej pracy.

Ford został przez nas przyprawiony układem wydechowy w wersji cat-back. Seryjne katalizatory pozostały na swoich miejscach, zastąpiliśmy jedynie środkową oraz końcową sekcję. Poprawa dźwięku względem jest zdecydowana. Zwieńczeniem całości są nowe w naszej ofercie końcówki o podwójnej ściance bocznej, tzw. „dobule wall”, doskonale komponujące się z surową stylistyką.

Euro